Początki z Method Feeder – 3 rzeczy, których żałuję, że nie wiedziałem wcześniej. O tym jaki wpływ na wyniki mają nawyki: -gruntowanie, -klips, - jakość sprzętu
Przejdź do artykułu
W zasadzie temat można ująć jednym zdaniem: nic tak nie rozwija wędkarsko jak udział w zawodach. Dlaczego? Ponieważ zawodnik jest poddany presji wyniku i patrzy na swoje łowienie przez pryzmat współzawodników. Podczas zawodów presja wywierana na wodę jest dużo większa niż podczas turystycznej zasiadki. O rybę jest znacznie trudniej, co bezpośrednio przekłada się na podejście do wędkarstwa. To podejście charakteryzuje się dużo większą precyzją i ciągłym poszukiwaniem optymalnych rozwiązań. Sprawia to, że wędkarz dokładnie analizuje wszystkie elementy swojego rzemiosła pod kątem poszerzenia wachlarza możliwości, by w trakcie zawodów mieć jak najwięcej opcji dostosowania się do sytuacji nad wodą. Do tego dochodzi aspekt pracy nad sobą: zawodnik przygotowuje się do zawodów na długo przed pierwszym sygnałem, układając taktykę, przygotowując sprzęt i towar. Wymaga to dyscypliny. Pracuje nad utrzymaniem skupienia przez kilka godzin na wysokim poziomie. Rozwija refleks i kondycję fizyczną, która z każdymi zawodami jest lepsza. Ponadto, rozwija umiejętność czytania wody i obserwacji otoczenia. Wierzcie mi, te umiejętności i rozwiązania nabyte dzięki zawodom, przekładają się na spokojne, samotne łowienie, przynosząc lepsze wyniki i większą satysfakcję.
Emocje to subiektywne reakcje, które odczuwamy w odpowiedzi na różne wydarzenia. Zawody wędkarskie, jak każdy sport, obfitują w ich całą paletę. Od tremy i stresu, przez euforię pomieszaną z niepewnością wywołaną skokami adrenaliny, aż po radość z wygranej lub smutek po przegranej. Jest to świetny sposób na zaspokojenie potrzeby rywalizacji, ale również na sprawdzenie siebie. Istotne jest, by te emocje przekładały się na wzrost motywacji do odkupienia po przegranej, lub do potwierdzenia dobrej formy. Uwierzcie mi, uczucie, gdy ryba ląduje w podbieraku po trudnym holu na zawodach, gdzie każdy punkt ma znaczenie, jest niezwykłe. Te momenty zapamiętuje się na długo i często się do nich wraca.
Kiedy rozpoczynaliśmy pracę nad projektem Wschodniej Ligi Feederowej, nie braliśmy pod uwagę tego aspektu. Owszem, byliśmy wędkarzami, kolegami, znamy się z widzenia. Teraz, zaczynając trzeci rok działalności, rzuca się w oczy społeczność, która powstała wokół projektu. To właśnie zawody wędkarskie sprawiły, że znaleźliśmy przyjaciół, z którymi świętujemy nie tylko wygrane sektory, ale też ich urodziny czy narodziny dzieci. Przyjaciół, z którymi spotykamy się również poza brzegiem wody, wymieniamy doświadczenia i wspólnie spędzamy czas. Znaleźliśmy również „odwiecznych wrogów”, z którymi zawsze chcemy wygrać. Nie ma w tym nic złego, o ile wszystko odbywa się w duchu fair play i wzajemnego szacunku. To zjawisko nie dotyczy tylko nas, organizatorów. Zawodnicy szybko poczuli, że w grupie jest siła, i zaczęli zrzeszać się, pracując wspólnie na sukces w teamach. Jak mówi przysłowie: Co dwie (lub więcej) głowy, to nie jedna. Warto mieć kogoś, z kim można dzielić wnioski, wyżalić się po porażkach i z kim można świętować zwycięstwa. Kogoś, na kogo można liczyć.
Podsumowując... wystarczy jedno zdanie: jedź Wędkarzu na zawody! Może są takie w kole, do którego należysz, może jakieś łowisko komercyjne je organizuje, a może w Twojej okolicy działa organizacja, która się tym zajmuje. Może wystarczy zebrać kolegów i zacząć rywalizować w wąskim gronie. Każda taka rywalizacja rozwija wędkarsko. Poczujesz niesamowite emocje, poznasz ludzi, być może zawrzesz przyjaźnie na całe życie. A jeśli szczęście i umiejętności się połączą, na półce może pojawić się puchar, który będzie wspaniałą pamiątką.
Brak komentarzy.